niedziela, 8 marca 2020

Czerń i purpura" Wojciech Dutka

Od jakiegoś czasu obserwuje się wzmożony trend na rynku wydawniczym dotyczący książek o tematyce obozów zagłady, a przede wszystkim obozu Auschwitz-Birkenau. Jeśli dobrze obserwuję rynek, wszystko zaczęło się od „Tatuażysty z Auschwitz”, a potem to już lawinowo wychodziły kolejne tytuły, podobne do siebie, a im więcej ich jest, tym bardziej człowiek ma wrażenie, że wydawane są tylko i wyłącznie w jednym celu. Aby zarobić. Przecież to taki chwytliwy temat. Nie ważna staje się już prawda historyczna, rzetelność, empatia czy po prostu szacunek do byłych więźniów obozów zagłady. Liczy się tylko kasa. Kasa, kasa, kasa...


Jak na tle innych książek o podobnej tematyce wypada „Czerń i purpura”? Całkiem dobrze, mimo wszystko. Nie mogę dać tej powieści niestety spektakularnie wysokiej oceny, ponieważ technicznie trochę kuleje, ale myślę, że jej lektura nikomu nie zaszkodzi.


Książka czerpie z prawdziwej historii miłości SS-mana do Żydówki, która miała miejsce w obozie Auschwitz-Birkenau. Miłość trudna i kłopotliwa w ocenie. Autentyczną historię Heleny Citrónowej i Franza Wunscha, możecie znaleźć w internecie np. tu: https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/milosc-w-auschwitz-on-byl-esesmanem-ona-zydowka,254,4432 więc nie będę się za dużo rozpisywać na ten temat. Jest ona w prawdzie, niesamowita i ja bym się tu pokusiła o stwierdzenie, oczyszczająca dla Franza Wunscha. Autor książki, Wojciech Dutka, sfabularyzował ich historię, ale zmienił imiona głównych bohaterów, w stosunku do tego jak historia wyglądała naprawdę zmienił kilka faktów, dodał wątki, które w ogóle nie miały miejsca tak by zapełnić luki. W książce główni bohaterowie spotykają na swojej drodze wiele osób, które faktycznie istniały. Prowadzone dialogi są bardzo prawdopodobne, autor przedstawia prawdziwe sytuacje, a nawet jeśli któreś z nich są fikcją, to jak najbardziej mogły mieć miejsce w obozie. Obóz jest przedstawiony taki jaki faktycznie był, to miejsce okrutnych zbrodni, miejsce kaźni wielu niewinnych osób, ponad miliona ludzi. Żadna sytuacja nie jest dodatkowo ubarwiona ani rozmyta, obóz jest generalnie przedstawiony 1 do 1. Czytając tę książkę czujemy strach. Po prostu strach. Zbrodnia nie została strywializowana.
Autor bardzo dobrze scharakteryzował główne postacie, zwłaszcza Franza Wunscha (w książce to Franz Weimert). Tak szczerze powiedziawszy to ta książka jest głównie o nim. Razem z książką dostaliśmy szczegółową, psychologiczną analizę zachowań nazistów, co było podłożem ich okrucieństwa. W przypadku Franza, tak jak wcześniej napisałam, poprzez zakochanie się, i to do kogo, do Żydówki, nastąpiło swoiste oczyszczenie duszy. On w tym momencie zapragnął być innym człowiekiem, dostrzegł, że to co robi jest cholernie złe, że tak nie powinno być. Co prawda wpływ na jego zmianę miał jeszcze pewien epizod przed komorą gazową, który spowodował, że odezwało się jego sumienie, a jego skrywana miłość do więźniarki jeszcze bardziej potęgowała jego poczucie winy.


Książka, jak prawie każda o podobnej tematyce, daje wiele do myślenia. Autor nie owijał w bawełnę, nie ukrył przed czytelnikami żadnego szczegółu z życia obozowego, dokładnie odwzorował wiele zbrodni jakie miały miejsce w obozie, łącznie z zagazowywaniem ludzi i ich paleniem w piecach krematoryjnych. Czytamy i cierpnie nam skóra. Mamy łzy w oczach. Powieść miała być o miłości nazisty do żydówki, a tymczasem wydaje się, że ta miłość to tylko tło by opowiedzieć o tym co działo się za drutami obozu. I to dobrze, że tak jest. W przypadku książek traktujących o obozach zagłady, największą zbrodnią jest według mnie przypadek odwrotny, czyli potraktowanie obozu jako tła do wymyślonej historyjki. Przypadek kiedy temat obozu jest nam potrzebny tylko po to, by powiastka była bardziej dramatyczna i lepiej się sprzedała. Tak więc tu daję duży plus Autorowi.


Pisałam wyżej, że książka jest słaba technicznie. Niestety tak. Pan Dutka, jest autorem kilku książek, które osiągnęły większy lub mniejszy rozgłos i na pewno nie powinno się oceniać zdolności pisarskich po przeczytaniu tylko jednej pozycji, ale po prostu nie mogę oprzeć się pokusie, żeby właśnie tak zrobić. Czytając „Czerń i purpurę” mamy wrażenie, że Autor jest iście początkującym pisarzem. Najbardziej w oczy rzuca się wiele powtórzeń tych samych kwestii, jak gdyby Autor odczuwał ciągłą potrzebę przypominania czytelnikowi skąd wzięły się omawiane wyżej wyrzuty sumienia Franza lub dlaczego Milena miała niezbyt dobre stosunki z własną matką bądź na kogo całe życie wychowywali ją rodzice. To wieczne powtarzanie jest bardzo irytujące. Dodatkowo Pan Dutka podaje nam na tacy wszystkie uczucia. Wiemy o każdej rozterce, każdej łzie, każdej złości, irytacji, lęku, bólu brzucha... Nie daje nam się niczego domyślić, samemu spróbować wejść w skórę bohaterów. Mamy podane wszystko na tacy, sugeruje nam co mamy i my czuć w związku z opisywaną sytuacją. Niby dobrze, ale odbiera nam to troszkę... radość z czytania to słowo nie na miejscu w tym przypadku, ma niestosowny wydźwięk. Odbiera nam możliwość pełnego uczestniczenia w opisywanym słowie. Zazwyczaj chcemy być aktywnym czytelnikiem, próbować samemu interpretować zachowanie głównych bohaterów, analizować sytuacje, wyciągać wnioski, samemu decydować o tym co czujemy. To ciężko wytłumaczyć, ale przez takie podawanie czytelnikowi wszystkiego na tacy, książka po prostu wnerwia. W tym przypadku, ze względu na tematykę książki, człowiek czuje się nieswojo myśląc, że książka go wnerwia, no ale tak jest, nic nie poradzę.


Niemniej jednak, myślę, że warto jest sięgnąć po „Czerń i purpurę” autorstwa Wojciecha Dutki. Ta pozycja nie jest przynajmniej zakłamana. Przedstawia obóz takim jakim był i nie został on zmarginalizowany jedynie do tła powieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz