Od jakiegoś czasu obserwuje się
wzmożony trend na rynku wydawniczym dotyczący książek o tematyce
obozów zagłady, a przede wszystkim obozu Auschwitz-Birkenau. Jeśli
dobrze obserwuję rynek, wszystko zaczęło się od „Tatuażysty z
Auschwitz”, a potem to już lawinowo wychodziły kolejne tytuły,
podobne do siebie, a im więcej ich jest, tym bardziej człowiek ma
wrażenie, że wydawane są tylko i wyłącznie w jednym celu. Aby
zarobić. Przecież to taki chwytliwy temat. Nie ważna staje się
już prawda historyczna, rzetelność, empatia czy po prostu szacunek
do byłych więźniów obozów zagłady. Liczy się tylko kasa. Kasa, kasa, kasa...
Jak na tle innych książek o podobnej
tematyce wypada „Czerń i purpura”? Całkiem dobrze, mimo
wszystko. Nie mogę dać tej powieści niestety spektakularnie
wysokiej oceny, ponieważ technicznie trochę kuleje, ale myślę, że
jej lektura nikomu nie zaszkodzi.
Książka czerpie z prawdziwej historii
miłości SS-mana do Żydówki, która miała miejsce w obozie
Auschwitz-Birkenau. Miłość trudna i kłopotliwa w ocenie.
Autentyczną historię Heleny Citrónowej i Franza Wunscha, możecie
znaleźć w internecie np. tu: https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/milosc-w-auschwitz-on-byl-esesmanem-ona-zydowka,254,4432 więc nie będę się za
dużo rozpisywać na ten temat. Jest ona w prawdzie, niesamowita i ja
bym się tu pokusiła o stwierdzenie, oczyszczająca dla Franza
Wunscha. Autor książki, Wojciech Dutka, sfabularyzował ich
historię, ale zmienił imiona głównych bohaterów, w stosunku do
tego jak historia wyglądała naprawdę zmienił kilka faktów, dodał
wątki, które w ogóle nie miały miejsca tak by zapełnić luki. W
książce główni bohaterowie spotykają na swojej drodze wiele
osób, które faktycznie istniały. Prowadzone dialogi są bardzo
prawdopodobne, autor przedstawia prawdziwe sytuacje, a nawet jeśli
któreś z nich są fikcją, to jak najbardziej mogły mieć miejsce
w obozie. Obóz jest przedstawiony taki jaki faktycznie był, to
miejsce okrutnych zbrodni, miejsce kaźni wielu niewinnych osób,
ponad miliona ludzi. Żadna sytuacja nie jest dodatkowo ubarwiona ani
rozmyta, obóz jest generalnie przedstawiony 1 do 1. Czytając tę
książkę czujemy strach. Po prostu strach. Zbrodnia nie została
strywializowana.
Autor bardzo dobrze scharakteryzował
główne postacie, zwłaszcza Franza Wunscha (w książce to Franz
Weimert). Tak szczerze powiedziawszy to ta książka jest głównie o
nim. Razem z książką dostaliśmy szczegółową, psychologiczną
analizę zachowań nazistów, co było podłożem ich okrucieństwa.
W przypadku Franza, tak jak wcześniej napisałam, poprzez zakochanie
się, i to do kogo, do Żydówki, nastąpiło swoiste oczyszczenie
duszy. On w tym momencie zapragnął być innym człowiekiem,
dostrzegł, że to co robi jest cholernie złe, że tak nie powinno
być. Co prawda wpływ na jego zmianę miał jeszcze pewien epizod
przed komorą gazową, który spowodował, że odezwało się jego
sumienie, a jego skrywana miłość do więźniarki jeszcze bardziej
potęgowała jego poczucie winy.
Książka, jak prawie każda o podobnej
tematyce, daje wiele do myślenia. Autor nie owijał w bawełnę, nie
ukrył przed czytelnikami żadnego szczegółu z życia obozowego,
dokładnie odwzorował wiele zbrodni jakie miały miejsce w obozie,
łącznie z zagazowywaniem ludzi i ich paleniem w piecach
krematoryjnych. Czytamy i cierpnie nam skóra. Mamy łzy w oczach.
Powieść miała być o miłości nazisty do żydówki, a tymczasem
wydaje się, że ta miłość to tylko tło by opowiedzieć o tym co
działo się za drutami obozu. I to dobrze, że tak jest. W przypadku
książek traktujących o obozach zagłady, największą zbrodnią
jest według mnie przypadek odwrotny, czyli potraktowanie obozu jako
tła do wymyślonej historyjki. Przypadek kiedy temat obozu jest nam
potrzebny tylko po to, by powiastka była bardziej dramatyczna i
lepiej się sprzedała. Tak więc tu daję duży plus Autorowi.
Pisałam wyżej, że książka
jest słaba technicznie. Niestety tak. Pan Dutka, jest autorem kilku
książek, które osiągnęły większy lub mniejszy rozgłos i na
pewno nie powinno się oceniać zdolności pisarskich po przeczytaniu
tylko jednej pozycji, ale po prostu nie mogę oprzeć się pokusie,
żeby właśnie tak zrobić. Czytając „Czerń i purpurę” mamy
wrażenie, że Autor jest iście początkującym pisarzem.
Najbardziej w oczy rzuca się wiele powtórzeń tych samych kwestii,
jak gdyby Autor odczuwał ciągłą potrzebę przypominania
czytelnikowi skąd wzięły się omawiane wyżej wyrzuty sumienia
Franza lub dlaczego Milena miała niezbyt dobre stosunki z własną
matką bądź na kogo całe życie wychowywali ją rodzice. To
wieczne powtarzanie jest bardzo irytujące. Dodatkowo Pan Dutka
podaje nam na tacy wszystkie uczucia. Wiemy o każdej rozterce,
każdej łzie, każdej złości, irytacji, lęku, bólu brzucha...
Nie daje nam się niczego domyślić, samemu spróbować wejść w
skórę bohaterów. Mamy podane wszystko na tacy, sugeruje nam co
mamy i my czuć w związku z opisywaną sytuacją. Niby dobrze, ale
odbiera nam to troszkę... radość z czytania to słowo nie na
miejscu w tym przypadku, ma niestosowny wydźwięk. Odbiera nam
możliwość pełnego uczestniczenia w opisywanym słowie. Zazwyczaj
chcemy być aktywnym czytelnikiem, próbować samemu interpretować
zachowanie głównych bohaterów, analizować sytuacje, wyciągać
wnioski, samemu decydować o tym co czujemy. To ciężko wytłumaczyć,
ale przez takie podawanie czytelnikowi wszystkiego na tacy, książka
po prostu wnerwia. W tym przypadku, ze względu na tematykę książki,
człowiek czuje się nieswojo myśląc, że książka go wnerwia, no
ale tak jest, nic nie poradzę.
Niemniej jednak, myślę, że warto
jest sięgnąć po „Czerń i purpurę” autorstwa Wojciecha Dutki.
Ta pozycja nie jest przynajmniej zakłamana. Przedstawia obóz takim
jakim był i nie został on zmarginalizowany jedynie do tła
powieści.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz