Czy kiedykolwiek pomyśleliście: „Mam dość, rzucam to wszystko i jadę w Bieszczady”? Osobiście wielokrotnie nachodziły mnie takie myśli i do tej pory zdarza mi się to nadal nader często. Lecz co musiałoby się stać, żeby naprawdę rzucić wszystko i zacząć inaczej żyć? A inaczej, to znaczy jak? Każdy zapewne ma swoją definicję tego, jak chciałby żyć i dobrze wie, gdzie leży problem, że jego życie jest odmienne od wyobrażeń. Stres, praca nie dająca nam spełnienia, wypalenie zawodowe, nieszczęśliwy związek, życiowa codzienna rutyna, poczucie bezsilności, niespełnianie cudzych oczekiwań (nawet własnych lub być może, przede wszystkim własnych). Myślę, że każdy w swoim życiu osiąga taki punkt krytyczny, w którym, jeśli dojdzie do tego dodatkowo impulsu z zewnątrz, potrafimy twardo zdecydować, że czas na zmiany.
Trzymając w rekach „Rok zająca” wiedziałam tylko, że to powieść droga o mężczyźnie podróżującym po Finlandii z uratowanym przez niego zającem, humorystyczna i zaskakująca. Do tego krótkiego opisu dodałabym teraz od siebie, że powieść może być tym impulsem do zmian w naszym życiu.
„Samochodem jechało dwóch zgnębionych mężczyzn. (…) Redaktor i fotograf na delegacji, czyli dwóch nieszczęśliwych, cynicznych facetów. Obaj byli w wieku średnim i ich młodzieńcze oczekiwania wobec życia spełniły się nie tyle nie do końca, ile nie spełniły się wcale.”
I wtedy dochodzi do małej kraksy. Kierowca, którym był fotograf, potrąca zajączka stojącego na środku jezdni. Redaktor nazwiskiem Vatanen, wysiada z samochodu i idzie w las szukać zranionego zajączka. Odnajduje zwierzątko, opatruje złamaną łapkę, przytula do piersi i... już nie wraca do samochodu. Nie wraca do kolegi, do pracy, do żony, do poprzedniego życia. Zajączek stał się impulsem by żyć wolno. Daleko od zgiełku, stresu, oczekiwań innych. Vatanen przemierza z zajączkiem Finlandię dekując się przede wszystkim we wsiach, mniejszych miejscowościach lub po prostu w lesie. Wszędzie gdzie się pojawia wyzwala niemałe zainteresowanie, głównie przez fakt podróżowania z puchatym zajączkiem. Jego życie, mimo że nie ma konkretnego celu, nabiera większego sensu. Vatanen przeżywa z zajączkiem kilka mniej lub bardziej dramatycznych przygód, po czym... rozpływa się w powietrzu...
To tak bardzo ogólnikowo o samej fabule, aczkolwiek ci, którzy już mnie znają, wiedzą że ta książka to nie jest tylko opowieść o drodze. Ta droga niesie ze sobą parę interesujących spostrzeżeń.
Pierwsze na co zwróciłam uwagę podczas lektury to jak zdecydowana większość spotkanych na swojej drodze osób życzliwie odnosiła się do Vatanena, przy czym ta życzliwość ewidentnie wynikała z obecności zajączka jako towarzysza podróży. Wielu uznało, że ktoś kto opiekuje się bezbronnym zwierzęciem, nie może być niebezpieczny. Byli wobec niego ufni, uwierzyliby zapewne w każde jego słowo, nawet jeśli było by to kłamstwo, a nawet byli skłonni dzielić się z nim swoimi tajemnicami czy odkryciami. Gdy mówiłam o tym mężowi, który bardzo sceptycznie podchodzi do książek ogółem, stwierdził, że główny bohater mógł sobie zatem oswoić niedźwiedzia, wtedy życzliwość ludzi sięgnęła by 100%... Cóż...
Ciekawie Autor w książce opisał ludzkie przywary i kilka naszych cech, tych pozytywnych również, które ukazują istotę rodzaju ludzkiego. Mówimy tu o opiekuńczości jaką potrafimy otaczać słabszych, o naszym mimowolnym dążeniu do natury i wolności, uleganiu instynktom, o solidarności w nieszczęściu (tak, tak, to domena nie tylko naszego narodu) czy o potrzebie wiary, w cokolwiek. W opozycji zobaczymy do czego może prowadzić chciwość, arogancja, ignorancja, buta, złość i przeświadczenie o swojej absolutnej wyjątkowości.
Lecz najważniejszy w tej książce, moim zdaniem, jest właśnie ten impuls, zajączek, który wyzwolił głównego bohatera. Vatanen chce być wolny, choć przy okazji bycia wolnym popełnia kilkadziesiąt drobnych wykroczeń, co pokazuje, że związani jesteśmy mimo wszystko jakimiś ogólnie przyjętymi zasadami, które sprawiają, że tak do końca ta nasza wolność nigdy nie będzie zupełna. I słusznie uważam, gdyż ta niczym nieskrępowana wolność, którą można było by scharakteryzować stwierdzeniem „JA, JA, JA i MOJE zasady”, wyzwala w niektórych osobnikach zachowania agresywne, brutalne i niezrozumiałe (jak w rozdziale z imprezą w saunie).
„Takie życie może wieść każdy – wystarczy tylko zrozumieć, że najpierw trzeba się pożegnać z dotychczasowymi zwyczajami.” - to zdanie w zasadzie jest odpowiedzią na pytanie, dlaczego nie potrafimy tak łatwo wcielać zmian. Potrzeba do tego czasem naprawdę dużej odwagi, której w tym jednym krótkim momencie życia, nie zabrakło Vatanenowi.
Książka bardzo mi się podobała. Napisana lekko, krótkimi zdaniami, których budowa i kontekst przywołuje na myśl baśń. Atmosfera momentami sielska, a momentami napięta jak postronek. Powieść bawi, rozbudza nasze marzenia o „życiu na wolności”, ale czasem i oburza ukazując tę agresywniejszą i bezmyślną stronę człowieka. „(...) czasem łatwiej z bydlęciem zżyć się serdecznie aniżeli z człowiekiem”. Wciągająca. Zakończenie książki bardzo mnie zaskoczyło, sprawia, że cała historia Vatanena i zajączka faktycznie staje się bardziej baśniowa i może prowokować do stwierdzenia, że prawdziwa wolność jest jak ułuda i nie dla każdego.
"Zostawcie mnie w spokoju. Vatanen"
Polecam serdecznie „Rok zająca” autorstwa Arto Paasilinna. Tak przyszło mi do głowy, że ta książka, jak zajączek dla Vatanena, może stać się impulsem do zmian, wielkich lub małych, dla osób, które czują się jakkolwiek wypalone. Zawodowo, rodzinnie, towarzysko czy, jak ja to nazywam, wypalone wewnętrznie, gdy już naprawdę nic nie cieszy. Być może doda odwagi do porzucenia tego co nas ogranicza, by poczuć się choć trochę wolnym. Doda odwagi do zmian.

