czwartek, 11 lipca 2019

"Bedzie bolało" Adam Kay

Adam Kay, były lekarz, obecnie dziennikarz. Podjął się spisania swoich doświadczeń z okresu gdy pracował jako stażysta i dalej, jako rezydent w kilku angielskich szpitalach. W typowy dla Anglików sposób, czyli z dużą dozą czarnego humoru, opisuje swoją, jak twierdzi, przypadkową karierę lekarza ginekologa, medyczne przypadki z jakimi miał do czynienia, ale przede wszystkim dobitnie pokazuje z jakimi absurdami muszą zmierzać się na co dzień lekarze. Ciężkie studia, bardzo trudne początki na stażu, ogromna odpowiedzialność za życie pacjentów, brak życia prywatnego – a to wszystko za śmieszną pensję, kompletnie nieadekwatną do wykonywanych obowiązków. To wszystko sprawiło, że Adam się po prostu wypalił. Może nawet załamał. Podczas gdy decydowana większość książki zabarwiona jest humorystycznie, końcówka jest bardzo przygnębiająca i poważna.

„Będzie bolało” to jest taki rodzaj książki, którą powinni obowiązkowo przeczytać wszyscy. Natomiast politycy powinni mieć ją w obowiązku przeczytać zanim zasiądą w wygodnych krzesełkach sali obrad i zaczną dyskutować nad sensem podniesienia nakładów finansowych na służbę zdrowia, czy uregulowaniem czasu pracy stażystów, czy dyplomowanych lekarzy. Przeczytać i napisać z niej test. To co zostało opisane w tej książce to nie są bajania niespełnionego zawodowo człowieka, tylko takie są realia tego zawodu. Nie dziwmy się potem, że mamy deficyt lekarzy. Zwłaszcza teraz w epoce lenistwa, brylowania na imprezach, lansowania się itd. Nie oszukujmy się, większość młodych ludzi wchodzących w wiek produkcyjny myśli głównie o tym jak tu zdobyć dużo hajsu, a nie narobić się przy tym zbytnio. Za to każdy chce mieć wyśmienitą opiekę lekarską, najlepiej za darmo.

Nasunęło mi się takie przyrównanie lekarzy do górników. I jedni i drudzy, gdy zaczynają się czegoś domagać, słyszą, że jak się nie podoba to trzeba było wybrać inny zawód, że skąd te narzekanie, przecież macie kasy jak lodu, w przypadku górników jeszcze jest mowa o przywilejach itd. Szkoda, że nikt z hejtujących faktycznie nie wejdzie na ostry i nie zobaczy jak to wygląda z perspektywy lekarza, że nie weźmie odpowiedzialności za życie innych, że nie zjedzie na dół i nie spróbuje trochę porobić w cieple, wilgoci. Tylko, że potem jest narzekanie na długie kolejki do specjalisty. Analizuje się błędy lekarskie, które, pomijając te, które naprawdę powstały z czystego zaniedbania, zdarzają się z przemęczenia, rozkojarzenia, natłoku pracy. Potem palimy w piecu chińskim węglem...

Ten wszechobecny brak szacunku do kogokolwiek, czegokolwiek... W tym przypadku nawet jednego lekarza do drugiego. No tak, bo to tak jak w takim powiedzeniu, które obowiązywało na studiach: Kto to jest student – student to małe gówienko pływające w wielkim szambie, próbujące dopłynąć do wyspy zwanej MAGISTER. A kto to jest profesor? Profesor to też było kiedyś małe gówienko, które z trudem dopłynęło do wyspy MAGISTER, po czym z trudem dopłynęło do wyspy PROFESOR i teraz siedzi na tej wyspie i robi fale, żeby inne gówna nie dopłynęły do swoich wysp. Tak widzę zachowanie niektórych dyplomowanych starych lekarzy. Zamiast pomóc temu młodemu dobrze nauczyć go zawodu, by po prostu nikogo przypadkiem nie uśmiercił po drodze do swojej „profesury”, to robi mu fale, bo przecież młody nie może mieć się lepiej niż miał ten stary. Jemu też ktoś robił fale w przeszłości. A gdzie w tym wszystkim myślenie o pacjencie? Gdzie głos rozsądku mówiący, żeby nie zniżać się do poziomy tych co wcześniej mi robili fale? To jest czysta chęć zemsty. A gdzie pacjent w tym wszystkim? To mnie zawsze śmieszy. W wielu profesjach jest niestety podobnie. Zawiść, zemsta, brak szacunku starszego do młodszego, młodszego do starszego.

Tylko ja się pytam: po co?

Polecam „Będzie bolało”, warto to przeczytać i się troszeczkę przerazić. A czyta się naprawdę szybko, więc nawet jeśli uznacie pod koniec lektury, że wam nie spasowała, to przynajmniej nie stracicie na nią zbyt wiele czasu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz