piątek, 27 października 2023

"Schronisko, które przestało istnieć" Sławek Gortych

Uwielbiam nasze polskie góry, właściwie każde, chociaż największym uczuciem pałam do tych wysokich, jak Tatry czy Karkonosze. Wędrując szlakami czuję respekt do natury, czuję pod stopami jej siłę i nieobliczalność. Wiem, że gdyby chciała, a ja okazałabym się lekkomyślna, zmiotłaby mnie na proch.

Karkonosze zdobyły moje serce od momentu gdy zaczęliśmy rok rocznie jeździć do Szklarskiej Poręby, a stamtąd do Lwówka Śląskiego lub Lubania na festiwale mineralogiczne. Góry zawsze zostawialiśmy sobie jako wisienkę na torcie po zakończonym festiwalu. Więc kiedy polecono mi książkę Sławka Gortycha, jako świetny kryminał, którego akcja dzieje się w karkonoskich schroniskach i na karkonoskich szlakach, sięgnęłam po nią od razu. I wiecie co? Słów mi zabrakło, czytajcie dalej wpis...

„Schronisko, które przestało istnieć” to bardzo dobrze napisany kryminał z historią w tle. A jaka historia nasuwa nam się kiedy mówimy o Dolnym Śląsku i Karkonoszach? Historia II Wojny Światowej, rzecz jasna.

Ostatnie dni wojny. Do położonej niedaleko Jeleniej Góry willi niemieckiego Noblisty Gerharta Hauptmanna, zmierza poddenerwowany Sturmbannfuhrer Twierdzy Breslau, Karl Hanke. Chce on „poprosić” noblistę o przechowanie dla niego cennej skrzyni, której zwartość ma pomóc mu rozpocząć nowe życie gdy już cała zawierucha wojenna się uspokoi. Hauptmann niespecjalnie rad, prosi o pomoc w ukryciu skrzyni swojego przyjaciela, właściciela schroniska Nad Śnieżnymi Kotłami. Niespełna 60 lat później schronisko przejmuje po swoim tragicznie zmarłym wujku, Maksymilian, młody dentysta z Wrocławia, który już od pierwszego dnia pobytu w schronisku przeczuwa, że śmierć wujka nie była wcale przypadkowa i kryje się za tym większa tajemnica.

Książka jest rewelacyjna. Historia ukrycia, a właściwie zaginięcia skrzyni, została bardzo zmyślnie wpleciona i w historię schroniska Nad Śnieżnymi Kotłami i schroniska Księcia Henryka i schroniska Szrenica. Bardzo dobrze poprowadzony wątek kryminalny, jak i ten obyczajowy. Śmiem twierdzić, że to jeden z lepszych kryminałów jakie przyszło mi czytać i tu mówimy o tych tradycyjnych kryminałach z intrygą i wielopoziomową zagadką w tle. Tu trup nie ściele się gęsto, nie musi, bo mimo to akcja goni akcję, praktycznie nie ma zbyt wielu chwil na wytchnienie, tu ciągle się coś dzieje. Bardzo inteligentne rozegrania sytuacji. Przyjemnie czytało mi się tę książkę, wręcz z wypiekami na twarzy przewracałam kolejne strony. Każdemu polecam!

Moja ocena 8/10

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz