wtorek, 11 października 2022

"Zjazd Absolwentów" Guillaume Musso


To dopiero moja druga przeczytana książka tego Autora i muszę przyznać, że nawet mi się podobała. „Zjazd absolwentów” to interesujący thriller opowiadający o przykrych konsekwencjach młodzieńczej nieszczęśliwej miłości, pełnej niedopowiedzeń i ukrytych pragnień.

Opis ze strony lubimyczytac.pl: „Dziewczyna, która znika w nocy. Przyjaciele związani tragiczną tajemnicą. Powrót do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Riwiera Francuska – zima 1992 roku. W mroźną noc, gdy kampus liceum zostaje sparaliżowany przez burzę śnieżną, dziewiętnastoletnia Vinca Rockwell, jedna z najzdolniejszych uczennic w szkole, ucieka z nauczycielem filozofii, z którym ma potajemny romans. Dla nastoletniej dziewczyny miłość oznacza wszystko albo nic. Nikt już nigdy jej nie zobaczy. Riwiera Francuska – wiosna 2017 roku. Kiedyś nierozłączni Thomas i Maxime – najlepsi przyjaciele Vinki – nie kontaktowali się ze sobą od czasów szkolnych. Spotykają się dopiero na zjeździe absolwentów. Zaraz po nim jeden z budynków szkoły ma zostać wyburzony. Thomas i Maxime wiedzą, że są w nim ukryte zwłoki. I że wkrótce nic już nie stanie na przeszkodzie, by prawda wyszła na jaw.

Opisana historia ma pewne niedociągnięcia, nasuwa się wiele pytań, niemniej zakończenie jest bardzo satysfakcjonujące. Ciekawa kompozycja powieści, bo praktycznie od początku wiemy kto zabił, jak zabił i dlaczego zabił. Co prawda stopniowo odkrywamy, że niektóre sprawy, z początku oczywiste, wcale takie oczywiste nie są. Niektórych rzeczy bardzo szybko sami się domyślamy, a zakończenie tylko potwierdza nasze domysły. Dałam tej książce 7 na 10 gwiazdek i myślę, że "Zjazd Absolwentów" zasługiwałby nawet na 8 gwiazdek gdyby parę, moim zdaniem, niedociągnięć. Policja podejmując śledztwo zaginięcia Vinki i Alexis nie sprawdza motywu ich ewentualnego zabójstwa z zastosowaniem technik kryminalistycznych. Przyjęli, że oboje uciekli i co i już. Akcja praktycznie całej powieści, a właściwie rozwiązanie "śledztwa" przez Thomasa (głównego bohatera) rozgrywa się w ciągu jednego dnia. Tego samego dnia przyleciał ze Stanów, był rano na otwarciu Jubileuszu szkoły, w kawiarni, w bibliotece, pod szpitalem, u rodziców, u sławnego fotografa... Gdzie on jeszcze nie był i z kim w ten jeden dzień nie rozmawiał. Mało wiarygodne. No i wisienka na torcie... Na pierwszych stronach powieści mamy scenę gdzie strażniczka (wypicowana, w koronkowej sukience i na szpilkach, które ją lekko cisły - też szła na zjazd szkolny) idzie ścieżką wzdłuż wybrzeża na patrol bo jej szef kazał. Ok. Jestem kobietą i teraz chciałabym uświadomić pisarzom (nie pisarkom, bo one by tego błędu nie popełniły), że żadna odpicowana kobieta nie pójdzie na patrol ścieżką z przeszkodami bez wcześniejszej zmiany obuwia na co najmniej trampki. ;D pal licho sukienka o ile to nie jest balowa suknia do ziemi. Ale szpilki, do tego takie które cisną i to pożyczone? W teren? Absurd.

Reasumując, fajna książka, dobra rozrywka, pośmiać też się można, można przeczytać. Mocne 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz