poniedziałek, 4 stycznia 2021

"Topiel" Jakub Ćwiek


 

Chodził za mną Pan Ćwiek. Chodził i chodził. Już nawet miałam go na swojej hałdzie hańby, z której mnie bezustannie wołał, gdy tylko do ręki brałam inną książkę, a nie akurat Jego. Więc któregoś wieczoru, oczywistym stało się, że w końcu go wybrałam. Niestety przyznać muszę z bólem serca, iż żałuję... Żałuję, że tak późno.


„Topiel” to bardzo dobrze skonstruowanym thriller, którego akcja rozgrywa się w miejscowości Głuchołazy w lipcu 1997 roku, podczas trwania „Powodzi Stulecia”, a którego głównymi bohaterami jest czterech chłopców w wieku 11-13 lat. Chłopcy pochodzą z różnych rodzin, które mają różne problemy i różny status społeczny, co nie przeszkadza im się zaprzyjaźnić i na swój specyficzny sposób szanować.

Głównym wątkiem w książce jest sprawa odnalezienia przez chłopców, na brzegu czegoś co jeszcze kilka dni wcześniej było rzeką, trupa. Sam trup zrobił na nich pioronujące wrażenie, ale tego co znaleźli przy nim, z pewnością się nie spodziewali. Znalezisko przysporzyło im tylko dodatkowych kłopotów, a jakich to musicie sami przeczytać. Oficjalny opis książki zawiera, że dla jednego z nich „przygoda” skończy się tragicznie – tak będzie, typowałam od początku właśnie tego chłopaka, choć nie było to takie oczywiste. Po skończonej lekturze stwierdziłam, że po prostu miałam szczęście w typowaniu, bo książka skończyła się tak, że to mógł być w zasadzie każdy z nich.

To jest główny wątek. Niemniej jednak w tej książce bardzo istotne są wątki poboczne, które to moim zdaniem, nadają całej opowieści sensu. Autor, z precyzja chirurga, skroił tło opowieści, każda z przedstawionych rodzin ma swoją odrębną, ciekawą i dramatyczną historię, ale na co należy zwrócić uwagę, nie są to historie wyssane z palca, niedorzeczne. Autor opisuje nasze rodziny, nasze problemy, nasze pierwsze miłości, konflikty, wstyd. Idealnie odwzorował sposób myślenia i postępowania większości nastolatków, które w 1997 roku miały te 11-13 lat, wiem, bo sama miałam w tamtym czasie lat 12. Dialogi, mentalność otoczenia, poziom rozmów, aktualne zainteresowania – no wypisz wymaluj, tak właśnie wtedy było. I tę powódź też pamiętam. Nam Wielka Woda wtedy bezpośrednio nie zagrażała, a człowiek i tak się bał. Czuło się wszechobecne napięcie, w telewizji non stop nadawali informacje tylko o tym, powstała piosenka, robiło się paczki dla powodzian, przekazywano liczne dary, każdy w jakiś sposób próbował pomóc. I to czuć w tej książce. Jeśli czytelnik pamięta to wydarzenie, to wszystko co wtedy przeżywał i co pamięta, wróci do niego jak bumerang. In plus w „Topieli” jest również to, że Autor nie zaczął jej z grubej rury tylko bardzo powoli stopniuje napięcie. To może być w pewnym momencie irytujące, ponieważ niecierpliwimy się, chcemy już poznać co się stanie, za długie zdają się niektóre dialogi i niepotrzebne niektóre sytuacje. Niemniej jednak, warto być wytrwałym, gdyż zakończenie uważam w pełni was usatysfakcjonuje.


„Topiel” bardzo mi się podobała, pod każdym względem. Mimo iż osobiście nie uważam, żeby to był taki typowy thriller, nawet jeśli obyczajowy. Tak jak napisałam, dla osób takich jak ja, które utożsamiają się z głównymi bohaterami ze względu na podobny wiek, podobne rodzinno-koleżeńskie problemy oraz, rzecz jasna, przez wzgląd na pamięć o tamtej powodzi, powieść jest cofnięciem w czasie. Jest dla nas sentymentalna i tak bardzo prawdziwa, że zaczynamy wierzyć, iż opisywana w niej historia mogła naprawdę się wydarzyć.

Polecam.

2 komentarze:

  1. No, to mnie zainteresowałaś tą książką, muszę po nią sięgnąć. Nie miałam jakoś przekonania do tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie czekam na komentarz czy się podobało.. Życzę miłej lektury i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. 🙂

      Usuń