Węgorzewo. Ciche, spokojne miasteczko,
gdzie wszyscy się znają. Posiada wszystko co potrzebne zwykłemu
człowiekowi, szukającemu miejsca gdzie mógłby się wyciszyć,
zresetować, uciec od zgiełku i pędu wielkich miast. Nie zawsze
jednak tak było. Były i ciemne lata. Wojna, wysiedlenia, ucieczka,
grabienie majątku, gwałty.
Morderstwo.
Węgorzewo. Miasteczko, które wiele
przeszło. W którym wydarzyło się kiedyś coś, o czym każdy
mieszkaniec chce zapomnieć. Tabu.
„Tabu” to bardzo zręcznie napisany
kryminał. Fantastyczna książka, świetna rozrywka. Wciąga od
pierwszego rozdziału. Uwielbiam takie książki, gdzie żeby odkryć
prawdę, musimy trochę pogrzebać w przeszłości. Stare fotografie,
notatki, domy, opowieści starszych ludzi pamiętających jeszcze
czasy wojny. Pod tym względem współczuje kolejnym pokoleniom, że
nie będą mieć okazji porozmawiać z tymi ludźmi twarzą w twarz,
posłuchać bezpośrednich relacji sprzed 70-80 lat. Jednakże
wracając do samej książki, takie powroty do przeszłości też nas
czegoś uczą. W tym konkretnym przypadku ukazują nam się realia
życia ludzi zamieszkujących tereny Mazur w pierwszych latach po
zakończeniu II Wojny Światowej. Tereny te były zamieszkiwane
głównie przez ludność narodowości niemieckiej, więc wiadomym
jest, że pod koniec wojny większość z nich próbowała uciec do
Niemiec. Jednakże część nie chciała opuszczać swoich rodzinnych
domów. Nie wyobrażali sobie, że z dnia na dzień porzucą cały
swój dobytek, całe swoje dotychczasowe życie i po prostu wyjadą.
Zostawali i na wszelkie możliwe sposoby próbowali „zostać”
Polakami. Najczęściej były to kobiety. Wystarczyło po prostu
wziąć sobie Polaka za męża. Sprawa, którą zajmuje się
wiedziony przeczuciami główny bohater książki, ma swoje źródło
właśnie w tych ciemnych czasach, zaraz po wojnie. Apogeum zdarzeń,
co prawda, miało miejsce wiele lat później, za to konsekwencje
były odczuwalne jeszcze 70 lat później.
Książkę można w zasadzie opisać
jednym słowem. REWELACJA!
Polecam z czystym sercem dosłownie
każdemu.
Akcja w zasadzie zaczyna się już na
początku książki i nie zwalnia do samego jej końca. Dopracowany
każdy, nawet najmniejszy szczegół. Autorka wykonała bardzo dobrą
pracę. W treści każdy element jest ze sobą spójny, nie występują
niedopowiedzenia, niejasności, jakieś białe plamy – tego nie ma
i to jest piękne. Wszystko ze sobą gra i jest bardzo dobrze
przedstawione czy wytłumaczone w treści książki. Odkrywamy
tajemnice na równi z głównym bohaterem, mamy te same podejrzenia
co do ostatecznego rozwiązania sprawy. Naprawdę super książka i
dobra rozrywka. Nie zanudzicie się. POLECAM!
Mam co prawda jedno jedyne
spostrzeżenie. Nie ujmuje ono w żaden sposób na jakości
przedmiotowej książki, jest to jedynie krótka dygresja na temat
głównych bohaterów tak ogółem.
Zauważyłam, że ostatnimi czasy
autorzy wielu książek za głównego bohatera obierają osoby, które
mają jakiś problem osobisty. Najczęściej rozwodnik, lub co
najmniej w separacji. Przenikliwy umysł, najlepiej z nałogami,
jeśli mężczyzna to lubiący towarzystwo kobiet, roztrząsający
jak to możliwe, że jego żona go już nie chce itd. Oczywiście
biorąc pod uwagę całość danej książki, to taki bohater nam do
wszystkiego pasuje, nie mamy z nim problemu, wszystko gra. Aczkolwiek
dlaczego to nie może być po prostu kawaler, panna, albo po prostu
pełna rodzina. Idźmy dalej, dlaczego to nie może być kochająca
się rodzina? Tak wiem, dramatyczny bohater dodaje dodatkowego
dramatyzmu też i opisywanej historii. Ale serio... mam wrażenie, że
autorzy ostatnio sięgają tylko po takie główne postacie. Mam
apel: wysilcie się trochę i stwórzcie thriller, horror, kryminał,
gdzie główny bohater posiada pełną rodzinę w której jest
szczęśliwy. Gwarantuję, że stworzenie sielanki jako podstawy, a
później złamanie jej poprzez wprowadzenie tajemnicy, zagrożenia
czy bezpośredniego niebezpieczeństwa wywoła żądany mocny
dramatyczny efekt. Usuwając w ten sposób aurę bezpieczeństwa jaką
otoczona była szczęśliwa rodzina, wywołujemy u czytelnika
niepokój – jego również pozbawiamy bezpieczeństwa, a więc jest
w stanie przenieść to uczucie - strach - na swoje własne podwórko
gdyż potrafi wyobrazić sobie siebie czy własną rodzinę w
podobnej sytuacji. Urealniamy w ten sposób powieść.
Koniec. :)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz