poniedziałek, 6 września 2021

"Dziewczyna, którą kochałeś" Jojo Moyes

 

Widzę, że Pani Jojo Moyes to pisarka uniwersalna. Potrafi świetnie pisać powieści współczesne jak i takie z wątkiem historycznym. Co sobie akurat bardzo cenię. Taki wątek trzeba umieć dobrze wpleść w powieść, lub tak jak w tym wypadku, umiejętnie stworzyć z przeszłości trzon do teraźniejszości. I co więcej, pamiętać by historia była realna, autentyczna nawet jeśli wymyślona. W przeciwnym razie czytelnik nie weźmie książki na poważnie. Znałam Panią Moyes tylko z serii o Lou Clark i trochę obawiałam się "Dziewczyny, którą kochałeś". A bynajmniej nie powinnam. Autorka, jak zauważyłam, jest naprawdę dobrą powieściopisarką. Poradziła sobie wyśmienicie.

Akcja książki rozpoczyna się w czasie trwania I Wojny Światowej. Poznajemy młodą Francuzkę Sophie, której mąż, utalentowany artysta malarz, zaginął na froncie. Jedną z nielicznych pamiątek jakie zostały jej po mężu jest obraz jego autorstwa. Obraz będący portretem Sophie wykonanym w niezwykłym, awangardowym stylu i żywej kolorystyce. Obraz, który staje się obiektem pożądania pewnego niemieckiego oficera. Sophie, desperacko próbuje dowiedzieć się, w którym obozie jenieckim przebywa jej mąż, o ile w ogóle jeszcze żyje, co sprawi, że zostanie postawiona przed trudnym zadaniem. Konsekwencje podjętej decyzji mogą być absolutnie opłakane, a jej dobre imię, nawet w rodzinie, zszargane i zapomniane.

W drugiej części powieści poznajemy Liv. Mamy XXI wiek. Liv była szczęśliwą mężatką, niestety jej mąż zmarł nagle, a ona długo nie potrafi pogodzić się z jego stratą. Kłopoty finansowe w jakie wpada zmuszają ją do sprzedania ich wspólnego apartamentu, niemniej jednej rzeczy Liv na pewno nigdy nie sprzeda. Obrazu będącego najukochańszą pamiątką po zmarłym mężu. Portretu dziewczyny namalowanego niestandardowo... Nieszczęśliwy zbieg okoliczności sprawi, że Liv będzie musiała zawalczyć o prawo do swojej pamiątki. W swojej walce zostanie obrzucona wyzwiskami, jej opinia zostanie zszargana, a każde słowo poddane w wątpliwość. Czy uda jej się wygrać i odzyskać dobre imię? Czy to pozwoli jej wyjść z żałoby? Czy uratuje pamięć o dziewczynie z obrazu? I wreszcie, czy prawda o losach dziewczyny w końcu wyjdzie na światło dzienne?

Polecam, bo naprawdę warto zagłębić się w tę historię. To jest kolejny dobitny przykład tego, że mimo iż, zgodnie z literą prawa, należałoby rozpatrywać sprawy zero-jedynkowo, jest wiele takich sytuacji w życiu gdzie rzeczywistość jest bardziej szara i rozmyta niż czarno-biała. Konieczne jest poznanie wszystkich przesłanek, które przyczyniły się do powstania jakiejś sytuacji, podjęcia konkretnej decyzji. Nie powinno się ot tak z góry kogoś przekreślać, kierując się przy tym swoimi uprzedzeniami, plotkami czy przy oczywistym założeniu, że ten ktoś na pewno kłamie. I powyższe dotyczy tak samo Sophie jak i Liv.

"Dziewczyna, którą kochałeś" to piękna książka o miłości i przywiązaniu, o poświęceniu i walce. Walce o miłość, sprawiedliwość, prawdę i życie. Autorka posiada swój niepowtarzalny styl snucia powieści. Bardzo charakterystyczny. Potrafi ze słów wycisnąć absolutne maksimum, przez co powieść nas dosłownie wciąga. W głowie przewijają się realistyczne namacalne obrazy Francji z początku XX wieku i nowoczesnego Londynu. Wczuwamy się w postacie, żyjemy ich życiem, ich emocjami, a na koniec po prostu płaczemy. Tak leciutko, tak tylko troszkę, łezka za łezką. Ale to takie dobre łzy. Takie pokrzepiające, że jest szansa, że te nasze codzienne dramaty mogą skończyć się dobrze. Nie zawsze tak jest, lecz jest jeszcze nadzieja. Mówi się, że nadzieja matką głupich... to ja jednak wolę być głupia.

Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz