Jeśli lubicie powieści grozy – ta
książka jest dla was.
Jeśli lubicie powieści z morałem –
ta książka jest dla was.
Jeśli lubicie romanse – ta książka
jest dla was.
Jeśli lubicie erotyki – ta książka
jest dla was.
Jeśli lubicie literaturę w stylu
gotyckim – ta książka jest dla was.
A teraz połączcie to wszystko w
całość i otrzymujemy powieść idealną. Powieść dla was.
Mnich to wielowątkowa powieść grozy
w stylu gotyckim, napisana w 1796 roku przez młodego Autora, dzięki
której w owym czasie stał się on bardzo popularny. Żadna inna
książka Lewisa nie okryła się już później taką sławą. Niech
was nie przestraszy styl i słownictwo jakim w tamtych latach się
posługiwano, książkę czyta się z przyjemnością. Wręcz z
zapartym tchem przewraca się kolejne strony i odkrywa intrygi Złego,
które w ostateczności prowadzą do tragedii. A tragedia jest
słodko-gorzka. Zachęcając was do przeczytania „Mnicha” napiszę
tylko, że ni chu chu nie spodziewacie się tego co jest w tej
książce, a już zakończenia na bank nie przewidzicie, a jest
zatrważające, przerażające i... sprawiedliwe. Jeśli w
dzisiejszych czasach, powieść z XVIII w. potrafi wywołać takie
emocje i tak zaskoczyć swą treścią, to w najmniejszym stopniu nie
dziwi mnie to, jaki skandal wywołała w roku, w którym została
wydana oraz, że została jedną z prekursorek powieści o podobnej
tematyce w tamtych latach.
Ok, ale o czym jest „Mnich”? O
miłości, która przetrwała najcięższe próby, oparła się złu
i zazdrości. O szacunku do kobiet oraz kobiet do siebie samych. To
powieść o żądzach i namiętnościach ukrytych w człowieku i
niedających się opanować nawet poprzez izolację od świata
zewnętrznego oraz przez złożenie ślubów czystości. To powieść
o ludzkich słabościach, o tym jak łatwo popełnić grzech, jak
łatwo można się złamać pod ciężarem pokus. Jest tu pycha,
pogarda, kłamstwo, krzywoprzysięstwo, gwałt, morderstwo. Brakuje
za to żalu za grzechy, a jeśli jest to nieszczery. A wszystko to
spowodował Zły, który nie jest tu bezpośrednio wymieniony w
osobie, ale jego działanie jest bardzo wyraźne. To co niedobrego
mogło się naszym głównym bohaterom przydarzyć, to się
przydarzyło. O czym nie pomyślicie, to tu to zostało zawarte.
Zakończenie ma pokrzepić. Być może pokrzepia, w końcu
sprawiedliwości stało się zadość, aczkolwiek, jak to się
kolokwialnie mówi, co przecierpieli, to ich...
Jako, że „Mnich” został napisany,
jak już wspominałam wcześniej, w XVIII w., należy wziąć pod
uwagę, że jest książką specyficzną i może trącić myszką. To
tak, jakbyśmy wrócili do lektur szkoły średniej z tej epoki.
Dialogi są bardzo długie, zdania wielokrotnie złożone, pojedyncza
wypowiedź któregokolwiek z bohaterów może być rozciągnięta na
połowę strony. Trudno nam teraz sobie nawet wyobrazić taką
rozmowę, gdzie nasz rozmówca, uzbrojony w kolczugę cierpliwości,
wysłuchuje naszych długich wywodów i tłumaczeń naszego
postępowania, bez żadnej uwagi i prawie bez emocji. Tak kiedyś
pisano. Tak samo, jak musicie przygotować się na wiele stron
przydługich opisów wprowadzających odpowiednią atmosferę
sytuacji. Nie twierdzę, że przy jej czytaniu od czasu do czasu nie
przyśniecie, ale warto po nią sięgnąć, oj warto.
Może i nie jest to powód do zbytniej
radości, ale w tym przypadku cieszę się, że moja pamięć nie
należy do tych wybitnie dobrych. Przeczytałam „Mnicha” po raz
drugi i dzięki temu, że słabo pamiętałam szczegóły powieści,
mogłam na nowo ją odkryć i cieszyć się lekturą. Nawet końcowe
perypetie głównych bohaterów były dla mnie szokiem, tak dobrze im
życzyłam, a tak przykro skończyła się ich historia. No może
poza tytułowym Mnichem, jemu się akurat należała „kara”.
Nic więcej nie napiszę, nie chce by
ta wypowiedź stała się spoilerem. Mam nadzieję, że zachęciłam
was do przeczytania „Mnicha” autorstwa M. G. Lewisa. Jeśli tak,
to życzę wam przyjemnej lektury i... trzymajcie się fotela! (czy
tam na czym siedzicie) ;)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz